“Artur, gdzie się spieszysz i po co?”
Siemka! W moim wpisie nakreślę Ci zasady, jakimi kieruję się w gabinecie, gdy trafiają do mnie pacjenci ortopedyczni. Mega lubię pracę z takimi pacjentami, choć świeżo po studiach mdlałem na myśl, że przyjdzie do mnie ktoś ze świeżą blizną po endoprotezie, artroskopii barku czy ACL. Mój brak wiedzy, ale też doświadczenia powodował, że traktowałem pacjenta jak jajko. Gdy trochę się obyłem w temacie, nadszedł u mnie etap rywalizacji na zasadzie: który pacjent po zabiegu szybciej wróci do sportu. Mój czy mojego kolegi po fachu z drugiego końca miasta. To pokazało mi, jak bardzo możemy przyspieszyć rehabilitację względem tego, co mówią stare protokoły, jednak przysparzało to wiele stresu. Kto będzie obarczony odpowiedzialnością za ewentualne odnowienie kontuzji? Będę tylko ja. No bo przecież Ortopeda mówił żeby nie ruszać.
Właśnie wtedy usłyszałem bardzo mądre i odkrywcze w swej prostocie zdanie od innego fachowca. który w branży jest znacznie dłużej, a w kwestii kolan jest uznawany za guru. Był to moment, gdzie z jednym pacjentem szło mi bardzo dobrze, jednak coś mu strzeliło w kolanie podczas ćwiczenia, którego zdecydowanie na tym etapie rehabilitacji nie powinien wykonywać. Mój stres był ogromny, a w głowie pojawiła się analiza tego, czy ubezpieczenie pokryje moje błędy Tym razem obyło się jedynie na strachu.
„Artur, gdzie się spieszysz i po co? Swoją pracą jako fizjo nie chcesz przyspieszyć faz gojenia tkanek, tylko chcesz ich nie zaburzyć.”
Dla mnie okazało się to być GAME CHANGEREM. Od tej pory nie kierowałem się ani strachem, ani walką o każdy milimetr zakresu ruchu, czy kolejny kilogram mojego pacjenta na jego sztandze, bo dla niego tydzień czy dwa poślizgu względem kogoś innego (oraz względem protokołu EBM) nie ma absolutnie żadnego znaczenia i nie niesie za sobą żadnych klinicznych negatywnych skutków.

Mój przepis na udaną rehabilitację po zabiegu w przypadku operacji SLAP czy ACL-R bądź po konflikcie udowo-panewkowym wygląda następująco, oczywiście w kontekście ruchu:
Zasady:
- Pracuję na dyskomforcie, ale nie bólu (3/10 w skali VAS jest okej). Ta zasada tyczy się osób po operacji.
- Tłumaczę pacjentowi, że dyskomfort podczas ćwiczeń jest normą. Od początku uspokaja to pacjenta, który ma przeświadczenie, że jeśli boli, to powinien leżeć i czekać aż przestanie, aż do rozpoczęcia rehabilitacji.
- Używam ćwiczeń w łańcuchu zamkniętym, jako odciążenie całego aparatu ruchu, by mieć pewność, że w domu pacjent robiąc ćwiczenia nic nie uszkodzi sobie.
- Używam pauzy lub izometrii jako utrudnienia ćwiczenia, zamiast natychmiastowego dokładania ciężaru.
- Daje sobie pole do obserwacji pacjenta.
- Mówię pacjentowi, że w dniu treningowym, po ćwiczeniach może czuć się obolały, a sama cześć operowana może być cieplejsza i lekko obrzęknięta.
- Jeśli widzę, że pacjent jest przerażony stopniem zaawansowania ćwiczeń, po prostu je regresuję (mimo że pacjent mógłby je wykonać, nie chce ingerować w jego przekonania, kłócąc się nie uzyskam jego zaufania). Podstawą pracy jest wsłuchiwanie się w potrzeby pacjenta i realizowanie tych potrzeb.
0-7 dni
- aktywny zakres ruchu w stawie: najczęściej zgięcie i wyprost
- najprostsza izometria
- praca nad poprawą chodu o kulach lub bez (skupienie na propulsji stopy jeśli mowa o k.d)
Ta faza daje mi możliwość kontynuowania pracy nad zakresem ruchu. Rozpoczynam ćwiczenia aktywacyjne w izolowanych ruchach np.: z taśmą. Wdrażam sobie podstawowe ruchy wielostawowe bez oporu zewnętrznego. Pamiętajcie, że do 9 tygodnia np: ACL jest słaby, więc nie spieszę się nawet jak pacjent jest niecierpliwy.
Tutaj praca przypomina trening na siłowni. Obudowujemy mięśnie i maksymalnie skupiamy się na sile. Pracujemy nad koordynacja wykorzystując drabinę koordynacyjną.
Kontynuujemy ćwiczenia siłowe. Dodajemy plyometrie, skupiając się na jakości lądowania czy płynności w podskoku lub rzucie.
Wdrażam ćwiczenia specjalistyczne: inne u piłkarza, a inne u tancerza, nawet jeśli ta sama struktura uległa uszkodzeniu. Mają one charakter odpowiadający danej dyscyplinie. Stosuję ćwiczenia oddające charakter momentu kontuzji tak by pacjent redukował fobie do powtórzenia tego ruchu
Chcesz dowiedzieć się więcej? Zapraszam na moje szkolenia: NeuroTrening, Trening kończyny dolnej i Trening kończyny górnej!
Artur Przywara
Neuroterapeuta, trener